Forum Rezerwistów

Leszek Sq4avd

Szósty ośrodek szkolenia młodych specjalistów łączności. Sporo różnych wspomnień, koń o imieniu Herman, któremu można było zameldować swoją cyfrę (coś koło 700 DDC). Sałtka warzywna która w smaku przypominała nie wiem co , a w wyglądzie świerzy imprezowy haft alkoholowy. Na zawsze też w pamięci pozostanie moment, kiedy z cywilek przebierałem się w mudur. Ogolili mi głowę, ale wąsy pozostały jeszcze trzy dni, zanim ktoś ktoś się nie połapał, że tu młody chodzi z wąsami po kompanii.
Przed bramą, jeszcze w cywilkach staliśmy, przypadkowi ludzie, parę bełtów w obrocie, paskudne uczucie , że wolność kończy się na całe dwa lata. Co nas czeka za tą bramą?
A od tamtej chwili minęło już ich dwadzieścia dwa. To było 24.10.1985
Z tej jednostki wyszło tylko w moim roczniku prawie tysiąc łącznościowców,
może ktoś się odezwie, może ktoś jest obecny na pasmach amatorskich?

Jacek

(...)

Leszek Sq4avd

Cześć Jacek. Za moich czasów na stołówce używano jednych drzwi, to dopiero był młyn. Bywało, że po posiłku nie pamiętałem z kim siedziałem przy stole, a to z głodu i pośpiechu.Często na zajęciach z trudem powstrzymywałem się by nie zasnąć. Czasam mieliśmy zajęcia z kapralami i od czasu do czasu na nich słyszałem odgłosy wypłacanych karków, co było oznaką, że nie tylko ja przysypiam. Ze spraw żywieniowych też nieraz były jaja nieprzeciętne, w ogóle miałem takich parę historii, że boki zrywać , jak sobie coś przypomnę to dopiszę na "FALA-- Ciekawe przeżycia z MON". Szkoda, że wtedy nie wydawały mi się śmieszne.
Kiedyś na kuchni elewowi poszedł palec do sałatki warzywnej, nie wiem tylko, czy cały, czy tylko jakaś część. Oczywiście, wojska nie wolno pozbawiać posiłku, sałatka smakowała jak zwykle, może komuś trafiła się kość to wypluł.Dalszego ciągu tej sprawy nie pamiętam, a o wszystkim dowiedzielismy się następnego dnia.Por. Bomby nie kojarzę choć nazwisko wydaje mi się znajome. Ja byłem na pierwszej kompanii.Nara.

Leszek Sq4avd

A propo, kapustę to tam trzymali w takich wielkich beczkach kamionkowych, bardzo wielkich, mających może ze cztery metry wysokości. Raz byłem w piwnicy, gdzie trzymali te zapasy i szczena mi opadła. Nie dziwię się, że mogły się trafić jakieś żyjątka w bigosie. Bardzo lubię bigos, ale tamten na równi z sałatką powodował u mnie dziwne skurcze w przełyku. No ale czego to człowiek nie zrobi dla ojczyzny--jadłem.

Jacek

(...)

Leszek Sq4avd

Cześć Jacek. Mam podobne wspomnienia "żywieniowe", zwłaszcza przypomniało mi się coś z musztardą. Kiedyś jacyś żołnierze taszczyli taką beczkę na śniadanie do kiełbasek i im się wywróciła i wylała. Pomogliśmy im to jakoś pozbierać, zanim ktoś zobaczy, łopatą, rękami, jakąś szmatą , co było pod ręką. Potem jeden powybierał jakieś patyki z tej beczki i poszła na kuchnię. Tego dnia kiełbaskę jadłem bez musztardy, moi koledzy z plutonu owszem z musztardą. A po co miałem mówić, sam nie wiedziałem co jem w tej kiełbasie.
Na Janówek jezdziłem na wartę. Tam niektórzy w nocy strzelali do komina(z bliska widać dziury po kulach), bo wyglądał jak stojący na bunkrze człowiek. Chociaż znałem sprawę w pierwszym momencie jak to zobaczyłem włosy stanęły mi dęba, taki to był widok. W dzień nie zwracało się na to uwagi.
Podobno kiedyś wyrżnięto tam wartę.
Gdzieś na tych bunkrach zostawiłem parę napisów.
Czy za Twoich czasów byliście zakwaterowani w podłużnych barakach?

Jacek

(...)

Leszek Sq4avd

Cześć Jacek. Miejsca które opisałeś w miarę kojarzę, choć trochę jak za mgłą. Kompanie KF mieściły się w barakach i nie bardzo wolno było nam poruszać się po jednostce. Ale oczywiście pamiętam, gdzie stał samolot i gdzie były obiekty sportowe. Czasem nasz porąbany dowódca plutonu brał nas w celu przeczołgania tu i tam, aż scignęli go jacyś sztabowcy. Dobre, co?. Trep ścignięty za ściganie. To jak nam dał popalić przez te pół roku to poezja normalnie. Psów nie pamiętam, w ogóle ten czas kojarzę jako jedno pasmo jakiegoś zamieszania, krzyków, żarcia tak paskudnego że strach i wrednego, znienawidzonego pporW.
Pod prysznicem miałem spokój, nawet jak schylałem się po mydło , ale mieliśmy takiego w plutonie. Muszę przyznać, że facet(?) był w porządku. Lusterkiem posługiwał się częściej niż Laluś ze „Smerfów”. O przypadkach z łaziebnym nie słyszałem.
Potrafili tam z ludzi zrobić wojsko, no nie? Na początku nie mogłem butów w minutę zawiązać, a pod koniec szkółki minuta to była kupa czasu.
R-118 to UKFki, stare jak świat, były m.in. używane w 5021. Zdaje się ,że to sprzęt gdzieś z lat sześćdziesiątych, taka to była jednostka. Na uzbrojenie mieliśmy PM-y, taki złom ,że w głowie się nie mieści, w `86 dostaliśmy kbkak. W ogóle to sporo radiostacji z demobilu jest w rękach krótkofalowców i są nadal w użyciu.
Pozdrawiam idę trochę pokimać. Jak masz zdjęcia z Gryfic to dawaj.

Jacek

(...)

Jacek

(...)

Leszek Sq4avd

No ciekawostka ,nocny patrol. Za moich czasów nie mieli chyba tylu samochodów. A to cwaniaczki drobne, używali wojska do patrolowania osiedli. Z drugiej strony jednak to chyba lepsze niż stać jak kołek na warcie na PKT. No ale mogli wam dać chociaż kije do golfa, eleganckie, poręczne, no i przywalić można. Dobra na razie, miałem ciężki dzień. Cze.

Leszek Sq4avd

Na zumi.pl są całkiem dobre ujęcia tej jw.

Jacek

(...)

Leszek Sq4avd

Jak znajdziesz na mapie NDW to szukaj w prawo i w dół kwadratowej plamy ciemnego lasu z czymś w rodzaju jęzora w górę z lewej strony. Po lewej stronie lasu jest jednostka, placu apelowego nie przegapisz, jest wielki.

Jacek

(...)